
Wiadomości
- 17 maja 2025
- wyświetleń: 723
[WYWIAD] Łukasz Grzeszczyk: Żałuję, że nie awansowaliśmy do ekstraklasy
Pozostaje trzecim najlepszym strzelcem w historii tyskiego klubu - pod tym względem ustępuje jedynie Krzysztofowi Sitce i Kazimierzowi Szachnitowskiemu. Ostatnio dołączył do Klubu Zasłużonych. Łukasz Grzeszczyk w klubowym wywiadzie wspominał między innymi pierwszy dzień w GKS-ie oraz historyczny awans do pierwszej ligi. Zapraszamy do lektury!

Dawid Dreszer: Zostałeś włączony w poczet Klubu Zasłużonych. Jakie to uczucie?
Łukasz Grzeszczyk: Na pewno jest to bardzo miłe, że ktoś docenia mój wkład i że moje lata spędzone tutaj zostały dostrzeżone oraz nagrodzone. Dołączając do tak zacnego grona, mogę czuć wyłącznie dumę.
Pytałem o to już Macieja Mańkę, ale nie brakuje Ci atmosfery tych wielkich spotkań? W niższych ligach otoczka jest zupełnie inna.
Rzeczywiście otoczka jest inna, ale na pewnym etapie kariery trzeba powoli zacząć myśleć już o innych rzeczach. Swoje lata na tym wysokim poziomie spędziłem. Dlatego nie brakuje mi tego już aż tak bardzo.
Z GKS-em pożegnałeś się trzy lata temu. Jak wspominasz tamten moment?
Trochę czasu od tego pożegnania minęło. To była taka nostalgiczna i smutna chwila. Nie da się jednak ukryć, że taka jest kolej rzeczy w piłce, nic nie trwa wiecznie. Trzeba było się z tym jakoś pogodzić.
W 2016 roku GKS Tychy awansował do pierwszej ligi, a ty zostałeś królem strzelców rozgrywek. To chyba największy wspólny sukces.
Tamten sezon był dla mnie niesamowity. Zostałem królem strzelców, mimo że grałem na pozycji pomocnika. Warto dodać, że po rundzie jesiennej ten awans nie był czymś oczywistym. Wiosnę mieliśmy jednak świetną i ostatecznie się udało. Doskonale pamiętam ostatni mecz sezonu, który wygraliśmy 1:0. Było bardzo dużo kibiców, świetny doping. Przypieczętowaliśmy awans. Takie rzeczy zostają w pamięci żywe na zawsze.
Maciek Mańka powiedział mi, że większość swoich bramek strzelił właśnie po twoich zagraniach.
Miło wspominam wspólny okres spędzony w Tychach. Maciek to ułożony chłopak, dobry kolega z szatni. Do teraz utrzymujemy kontakt. Ja wykonywałem stałe fragmenty, więc siłą rzeczy tak to wyglądało. Złapaliśmy jednak taki wspólny język, zresztą nie tylko z nim - z całym zespołem. W szatni panowała zawsze bardzo dobra atmosfera, nigdy nie było żadnych zgrzytów.
W jednym z wywiadów wspomniałeś kiedyś, że nie lubisz gryźć się w język. Z czego to wynika?
Myślę, że jest to po prostu kwestia charakteru. Ja taki miałem od zawsze. Jedna osoba jest spokojniejsza, druga mówi, co myśli. Ja z reguły mówiłem, gdy mi coś nie odpowiadało - nawet będąc tym osiemnastolatkiem w Wiśle Płock. Albo to jest zła cecha, albo dobra. W piłce raczej niedobra, dlatego czasem lepiej jednak ugryźć się w język.
A jak radziłeś sobie z krytyką?
Nie czytałem komentarzy i nie przejmowałem się nimi. Starałem skupiać się na boisku, pomijając wszystko wokół. Na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Komuś mogę pasować, a komuś nie. Statystykami zawsze się jednak broniłem i to było dla mnie najważniejsze.
Patrząc na tych ponad siedem lat spędzonych w Tychach, jest coś, czego żałujesz?
Jedyne, czego z perspektywy czasu żałuję, to że nie udało nam się wywalczyć tego awansu do ekstraklasy.
Najwięcej bramek strzeliłeś pod wodzą Ryszarda Tarasiewicza. Jak duży wpływ na twoją karierę miał ten szkoleniowiec?
Powiem tak, za trenera Tarasiewicza graliśmy chyba najlepszą piłkę. Siłą rzeczy, będąc ofensywnym pomocnikiem, wykręcałem niezłe liczby. Trener przecież też był bardzo dobrym piłkarzem, reprezentantem kraju, więc to wyszło naturalnie. Nie ukrywam, że duży wpływ miał na mnie też Kamil Kiereś. Jeszcze w drugiej lidze dał mi taki bodziec do zdobywania bramek. Wcześniejsze sezony nie były tak okazałe pod względem liczb. To on postawił na mnie i stworzył ze mnie wartościową dziesiątkę. W kolejnych latach poszło to już dalej.
Pamiętasz swój pierwszy dzień w klubie?
Tak, przyjechałem na stare osiedle A i szedłem do kierownika po rzeczy. Tam była taka bardzo obskurna pralnia. Pół roku na tym starym obiekcie przy Andersa trzeba było przeżyć.
Spodziewałeś się, że zostaniesz na Górnym Śląsku tak długo?
Początkowo Śląsk był mi obcy. I nie, nie sądziłem, że spędzę na nim aż tyle lat. To przychodziło z czasem i doszło do takiego momentu, że obecnie czuję się tutaj jak w domu. Siedem lat spędzonych w Tychach zrobiło swoje. Córka poszła do szkoły, wszyscy mieliśmy już tutaj znajomych, więc to wszystko wyszło tak samoistnie. Jeśli człowiek czuje się gdzieś dobrze, to nie ma sensu tego zmieniać. W ostatnim etapie podjęliśmy tę decyzję o przenosinach do pobliskiej Podlesianki.
Myślisz, że piłkarsko i fizycznie poradziłbyś sobie jeszcze na tym pierwszoligowym poziomie?
Umiejętności się nie traci, nawet z upływem lat. A fizycznie? Trudno jednoznacznie stwierdzić, ale uważam, że tak. Graliśmy przecież sparingi z zespołami drugoligowymi. Pamiętajmy również, że na tym czwartym poziomie rozgrywkowym też trzeba być odpowiednio przygotowanym pod kątem fizycznym.
Czujesz się spełnionym piłkarzem?
Czułbym się spełnionym, gdybym rozegrał jakiś pełny sezon w ekstraklasie. Wtedy przekonałbym się, czy to odpowiednia liga dla mnie, czy jednak nie.
ZOBACZ TAKŻE

[Wywiad] Henryk Pasko: Za późno zrozumiałem, że w Tychach było najlepiej

[WIDEO] "Transfery, pozycje dla zawodników i plan przygotowań" - wywiad z trenerem GKS Tychy

Gorący tematNowy zarząd spółki Tyski Sport S.A. - właściciela klubu GKS Tychy

Bardzo perspektywiczny golkiper podpisał roczny kontrakt z GKS-em Tychy

Gorący temat49 lat temu GKS Tychy został wicemistrzem Polski!

Wygrana z Górnikiem. GKS Tychy najlepszym zespołem rundy wiosennej
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu tychy.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.