Okazuje się, że połączenia specjalne do Zakopanego spotkały się z dosyć sporym zainteresowaniem ze strony podróżnych. - Największą popularnością cieszy się poranny kurs 29 kwietnia, wyjeżdżający z Katowic o godzinie 7.18. Niemniej jednak na obecną chwilę we wszystkich pociągach są dostępne jeszcze miejsca - mówi Michał Wawrzaszek, rzecznik prasowy Kolei Śląskich.

Pierwszy pociąg "Giewont" wyruszy do stolicy polskich Tatr z Katowic w sobotę o godzinie 7.18. Zatrzyma się m.in. w Tychach, Pszczynie, Czechowicach-Dziedzicach, Bielsku-Białej, Żywcu, Suchej Beskidzkiej, Chabówce i Nowym Targu. Do Zakopanego dotrze o godzinie 11.49, a o 14.58 wyruszy w drogę powrotną.

Kolejne kursy zaplanowane zostały na 3 maja - wówczas pociąg odjedzie z Katowic o godzinie 9.20, do Zakopanego przyjedzie o 13.58, a trasę powrotną rozpocznie o 17.23. Dzięki powyższemu rozwiązaniu możliwe jest zorganizowanie sobie 5-dniowego lub co najmniej 3-godzinnego pobytu pod Tatrami.

Od 22 kwietnia możliwy jest już tylko zakup biletu bezpośrednio w kasach na dworcu w Katowicach lub w kasach w Bielsku-Białej. Zarówno bilet zakupiony bezpośrednio w kasie, jak i poprzez wcześniejszą rezerwację kosztuje 30 zł i zapewnia miejsce siedzące w pociągu.

Jeżeli w dniu odjazdu pociągu nadal będą dostępne miejsca, a wszystko wskazuje, że tak, możliwe będzie kupno biletu również u drużyny konduktorskiej w cenie 20 zł. Taki bilet nie gwarantuje jednak miejsca siedzącego.

- Do obsługi tych połączeń został zaplanowany zmodernizowany pojazd typu EN71AKŚ. Pociąg jest wyposażony w klimatyzację, ogrzewanie, gniazdka elektryczne pod siedzeniami, toaletę przystosowaną do potrzeb osób o ograniczonej możliwości porusza się - tłumaczy rzecznik prasowy Kolei Śląskich.

W tym momencie trudno jeszcze ocenić, czy przedsięwzięcie będzie kontynuowane. - Traktujemy te połączenia jako testowe - po ich zakończeniu będziemy mogli ocenić przebieg całej akcji, zainteresowanie pasażerów itp. i na tej podstawie podjąć decyzję co do ewentualnego kontynuowania tej inicjatywy w przyszłości - kończy Michał Wawrzaszek.